5 splów, ale nie wszystko ich wina

Oglądałem „5 American Kids - 5 American Handguns”, dokument o szkodliwości powszechnego dostępu do broni w USA. Ja też jestem przeciwny, żeby każdy miał broń. Zbyt wielu ludzi jest kompletnie nieodpowiedzialnych i podoba mi się, że w polskich szkołach nie ma strzelanin.

Jednak pierwsze dwie opowieści nie są zbyt dobrym przykładem, że dostęp do broni jest zły. Pierwsza to wypadek, gdzie winny był ojciec dziecka. A jeśli ktoś nie pilnuje broni, to też nie pilnuje dzieci, więc prędzej czy później wypadek by się zdarzył. Może nie śmiertelny, ale większa tu wina głupich ludzi niż samej broni. Druga opowieść, to samobójstwo nastolatka. Tu już kompletnie się nie zgadzam, bo jak ktoś chce odebrać sobie życie, to zawsze znajdzie sposób.

Dopiero trzecia historia pokazuje dlaczego broń nie powinna być czymś powszechnym. Nastolatek zastrzelił policjanta podczas rutynowej kontroli. Jasne, mógł mieć nóż, ale raczej nie dałby wtedy rady zabić uzbrojonego funkcjonariusza. Ulubionym tekstem „wolnościowców” jest „a co zrobisz jak przyjdzie bandyta z bronią, a ty nie masz broni?”. Miałem pecha spotkać bandytów kilka razy w życiu, wiecie ile razy mieli broń? Zero. No raz mieli straszaka. A jakby mieli broń palną, to pewnie bym tego teraz nie pisał. Co może i byłoby lepiej, ale… Dlatego właśnie ta historia mnie przekonuje, bo gdzie w Polsce nastolatek zdobędzie broń? A w USA niestety jest dość łatwo.

Następna opowieść, to znowu ludzka głupota. Ktoś nie upilnował broni, nastolatek się dorwał, a nie wiedział jak działa. Mamy tragedię. Zdenerwowała mnie tylko próba zrzucenia winy na producenta broni, bo powinien uniemożliwić wystrzał bez podłączonego magazynka. Co jest możliwe. Ale ludzie, nie tędy droga. Jakoś też nie było widać, żeby dzieciak, który zastrzelił kolegę poniósł jakąkolwiek karę. Nawet nie bardzo wyglądał na skruszonego.