Państwo ma chronić swoich obywateli

I kropka. Tyle powinno wystarczyć. Ale widać rządzący tego nie rozumieją. Jeśli obywatel uczestniczy w legalnej demonstracji nikt nie ma prawa zrobić mu krzywdy. Ba, nawet jeśli uczestniczy w nielegalnej, też. Policja powinna go wtedy zatrzymać za łamanie prawa, ale nikt nie ma prawa na nim przeprowadzać samosądów. I nie ważne czego dotyczy demonstracja. Powinno to dotyczyć wszystkich, bez wyjątku. Także tych panów, którzy niedawno tak bohatersko pobili demonstrującą kobietę. Jeśli będą kiedyś uczestniczyć w legalnym zgromadzeniu, to włos im nie może spaść z głowy. Takie jest zadanie Państwa, a policja jest od jego wykonania, bezwarunkowo.

I nie jest tu ważne co prywatnie myślę ja, ty czy twój sąsiad. Ja osobiście zakazałbym wszelkich zgromadzeń narodowców i rozpędził tą hołotę kijem. Ale, pewnie na szczęście, nie ja ustanawiam w tym kraju prawo. Ja jestem zobowiązany do jego przestrzegania. I jeśli łysemu panu, idącemu z faszystowską flagą (tak, wiem, falanga nie jest symbolem faszyzmu, a klaun nie jest symbolem komedii) dam w zęby, to mam za to ponieść prawne konsekwencje. Bo tak działa prawo. Jedno dla wszystkich. Samosądy już były i teraz większość stara się je wyprzeć z pamięci, a inni chcą do nich wrócić.

Ja nie chcę żyć w kraju, w którym jest przyzwolenie na bandytyzm. Jestem pewien, że nie chcą tego nawet rządzący, bo to nigdy dobrze się nie kończy. Dzisiaj przymkniemy oko na bicie kogoś za ideologię LGBT, a jutro my dostaniemy w twarz za coś innego. Bo niestety z dresami jest jak ze Stalinem, dajcie nam człowieka, a powód do spuszczenia łomotu się znajdzie.