Zobowiązany, żeby chodzić do kościoła

Kościół statystyka

Ciekawa mapa. Bardzo się zdziwiłem, że w moich rodzinnych stronach odsetek jest niższy niż tu gdzie obecnie przebywam. Ale jeszcze bardziej mą uwagę przykuło słowo zobowiązanych w objaśnieniu przy legendzie. Ja wiem, że jako katolik powinienem chodzić co niedziela na mszę. I dodatkowo w święta. Ale jakoś to słowo mnie drażni. Brzmi za bardzo urzędowo. Jakby mnie chciano siłą zatargać do kościoła, żebym uczestniczył w Eucharystii.

Moja wiara jest bardzo intymna. Nie lubię mszy. Wolę pomodlić się w spokoju, gdzie mogę też liczyć na chwilę refleksji. W kościele tylko powtarza się wyuczone formułki i bardzo wątpię czy wielu ludzi skłaniają one do refleksji, czy pobudzają ich duchowość. Włączając w to samego księdza, dla którego dodatkowo jest to praca. Ale wydaje mi się, że tego właśnie oczekuje od wiernych Kościół. Aby wierzyć ślepo, nic nie negować, nad niczym się nie zastanawiać. A już na pewno nie zapomnieć dać na tacę.

Zacząłem oglądać Spisek prochowy. Tam można zaobserwować jak brutalnie zwrócona w stronę Kościoła Anglikańskiego Brytania rozprawiała się z Chrześcijanami. Pierwszy odruch to oczywiście współczucie. Ale zaraz przychodzi refleksja, czy “nasi” nie robili dokładnie tego samego? Jest scena w której bohaterowie muszą uiścić wysoką grzywnę za nieuczęszczanie na mszę. Czy to nie jest mokry sen wielu polskich księży? Gdy jeden ze spiskowców planuje zbrojnie sprzeciwić się opresji, to ksiądz powstrzymuje go przypominając przykazanie “nie zabijaj”. Dlaczego w takim razie ta nasza “łysa młodzież” pielgrzymująca na Jasną Górę skanduje “śmierć wrogom ojczyzny”?