Mamy wielu takich

“I wśród ludzi agresywny dureń u władzy może powodować konsekwencje gwałtowniejsze od konsekwencji pracy tysiąca Einsteinów” - Stanisław Lem “Przyszłość otwarta na dobre i na złe”. A ilu my teraz mamy takich agresywnych durniów? Za dużo. I niestety wciąż ich przybywa.

Ostatnio czytałem doskonały artykuł o demokracji i dlaczego przegrywa ona z “dobrą zmianą”. Bardzo wnikliwa i obszerna analiza. Dlaczego nie słuchamy takich ludzi? Gdyż oni nie krzyczą.

W polskiej świadomości jakoś się tak utarło, że ten kto krzyczy najgłośniej i nikt mu nie przerywa, musi mieć rację. Zazwyczaj jest na odwrót. Ale właśnie dlatego ludzie kultury i nauki powinni zejść ze swoich piedestałów i zacząć mówić do ludu. Teraz są aktywni w przekonywaniu przekonanych. Nie tędy droga. Oczywiście nie mam pomysłu jak to można zrobić, ale jest wielu ludzi którzy mają. Ich trzeba słuchać.

Bo prawda jest taka, że nawet ci którzy są bardziej na prawo, w większości nie są skrajni. Chcą po prostu wykazać się swoją miłością do ojczyzny, a niestety mają tylko dwie drogi. Albo robić to w towarzystwie ludzi skrajnych, albo nie robić tego wcale. I bardzo często wybierają to pierwsze. To się musi zmienić.

Pamiętam jak kilka lat temu modne było nazywanie katolików, i ludzi innej wiary również, idiotami. Wierzysz w Boga, jesteś idiotą. Denerwowało mnie to bardzo, bo ja wierzę. A przypisywanie wszystkich do jednej kategorii tworzy anomalie. I mamy co chcieliśmy, ulice zalewa skrajny chrześcijanizm, który zresztą z Chrystusem ma niewiele wspólnego.

Ludzie którzy dotąd byli na szczycie nie zdawali sobie sprawy, tudzież mieli to gdzieś, że robili dokładnie to co władza teraz. Spychali ludzi myślących inaczej na margines. I ktoś ten margines wykorzystał.