Kalendarz adwentowy

Pamiętam, jak jeszcze w przedszkolu nauczycielka opowiadała nam o kalendarzu adwentowym. Dostała go od koleżanki z Niemiec, to było jeszcze w PRL. Wyobrażałem sobie te wszystkie drzwiczki za którymi kryją się czekoladki. Nawet nie myślałem, że kiedyś będę taki miał. Wtedy człowiek cieszył się tym co miał.

Dzisiaj kupiłem taki dzieciom, kosztował trzy złote z kawałkiem w supermarkecie. Ale wciąż są w tym kraju ludzie, którzy twierdzą, że nic nie zmieniło się na lepsze.

Czytałem ostatnio Wywiad z Borutą. Diabeł wspomina tam jak ciężkie było życie chłopa, wcale nie tak dawno. Nie mógł liczyć na żadne rozrywki, a mógł mówić o szczęściu jak miał co jeść i nie marzł w zimie.

W Awanturze na tle powszechnego ciążenia przeczytamy, że Lem żył w PRL jak każdy inny człowiek. Miał zwykły dom, jeździł takimi samymi, beznadziejnymi, samochodami jak reszta społeczeństwa. No może nie do końca miał to samo, bo jednak jeździł za granicę trochę częściej niż inni.

A dzisiaj? Dzisiaj się ludziom w głowach, żeby nie powiedzieć niżej, poprzewracało! Za długo trwał dobrobyt. Tak, dobrobyt. Trzeba więc namieszać, bo za spokojnie. Wiadomo, że nowa władza nie sprawi, że biedni staną się bogaci. W to chyba nawet najwięksi idioci nie wierzą. Ale przynajmniej skopie bogatszych, bo prawdziwie bogatym nie może nic zrobić, do poziomu biednych. A wiadomo, że Polak nie tyle musi mieć lepiej, co żeby tylko sąsiad miał tak samo.

Myślę, że to właśnie mierzi większość Polaków, tudzież wyborców PiS. Kiedyś nic nie mieli, ale sławni mieli niewiele więcej. Teraz mamy Lewandowskich, Wojewódzkiego itp. Ludzie mają o wiele więcej niż wtedy, ale teraz istnieją “w zasięgu ręki” ludzie, którzy mają wszystko.