Psychologia to nie nauka

Psychology not even once

Przeczytałem jakiś czas temu ciekawy artykuł o tym jak pewni naukowcy (psycholodzy) zafałszowali dane, aby tylko ich artykuł został opublikowany. Tematem artykułu było jak dzisiejsza nauka jest zwichnięta, bo naukowcy zamiast badać muszą przejmować się ilością publikacji. Oraz jak prasa (w ogóle, ale również, co smutne, naukowa) nie dokonuje podstawowej weryfikacji informacji w pogoni za sensacją. To wszystko już dawno ludziom myślącym wiadome. W polskiej nauce jest jeszcze gorzej, bo poza milionem trzeciorzędnych publikacji trzeba się jeszcze wykazać umiejętnością ganiania za profesorem. Pamiętam jak żona jednego z doktorantów regularnie przygotowywała jego promotorowi obiadki. Ja jednak zauważyłem we wspomnianym tekście jeszcze jedną rzecz, która od zawsze mnie drażniła.

Psychologia wciąż jest uważana za naukę. A nie jest! To zbiór dość luźnych obserwacji, dosyć luźno interpretowanej statystyki i tzw. wishful thinking. Psychiatria to nauka. Psychologia jest jedynie szarlatanerią. Jak medycyna naturalna przy prawdziwej medycynie. Jasne jest skuteczna w niektórych przypadkach i absolutnie nie twierdzę, że powinna przestać być stosowana. Ale niebezpiecznie jest wierzyć, że rozwiąże wszystkie problemy na równi z prawdziwą medycyną. Przede wszystkim dlatego, że ma większe ograniczenia.

Tak samo jest z psychologią. Nie twierdzę, że to nie pomaga. W wielu wypadkach jest pewnie nawet lepsze niż psychiatria. Rozhisteryzowanym panienkom jedynie by się pogorszyło gdyby je leczyć klinicznie. Ale też nie można psychologii traktować jako środka na każdy przypadek, a już tym bardziej twierdzić, że wszystko da się dzięki niej wyleczyć, potrzeba jedynie czasu. Denerwują mnie ludzie, którzy twierdzą że każdego degenerata da się wyprostować. Potrzeba go jedynie zrozumieć i poświecić mu odpowiednią ilość czasu. Nieprawda. Są potwory, które należy zamknąć w przeznaczonych do tego instytucjach i faszerować lekami.

Psychologia ciągnie za sobą jeszcze jedno zagrożenie. Kiedy używa jej człowiek z głową, to jest ona bardzo pomocna. Handlowiec może jedynie zyskać na psychologicznych sztuczkach. Gorzej jak za psychologie bierze się przeczulona matka. Nawet jeśli ma z tej psychologii magistra, a może to nawet gorzej. Wtedy tworzy ona osobniki kompletnie nieprzystosowane do otaczającej je rzeczywistości. Ale oczywiście, to rzeczywistość powinna się zmienić. Bo matka, zaczytana w kolejnych psychologicznych odkryciach, nie może się przecież mylić.

Właśnie dlatego jestem przeciwnikiem psychologii, a w zasadzie nie. Psychologia mi nie przeszkadza. To ludzie, którzy sami nie do końca ją rozumieją a wciskają ją innym jako prawdę objawioną, mnie drażnią. Niestety mam takich w swoim otoczeniu i aż żal na to patrzeć.