Pizza jak seks

W Internecie krąży popularny tekst “Sex is like pizza. When it’s good, it’s good, and when it’s bad, it’s still pretty good!”. Bez wątpienia autorem jest mężczyzna. Dla nas zakisić ogóra, to zawsze coś dobrego. Znałem gości, którzy jeździli do totalnych kaszalotów, tylko żeby sobie ulżyć. Założę się, że kobiety pytają czasem facetów czy było im dobrze, tylko dlatego, że im często nie jest. Facet po stosunku oddycha, miał wytrysk, znaczy było mu dobrze. Proste.

Sex is like pizza

Widok tego zdjęcia przypomniał mi jednak o czymś. Jako dzieciak pojechaliśmy rodziną do pobliskiego miasta. Mama robiła sobie ondulacje, co trwało wieki. Ja z siostrą szwendaliśmy się po okolicznym targowisku. Była tam buda jaką pewnie co starsi pamiętają, taka gdzie zwykle sprzedawali zapiekanki. W tej jednak prowadzili pizzę. Wczesne lata dziewięćdziesiąte, wszystko co z zachodu lepsze od naszego, więc koniecznie chcieliśmy tą pizzę. Wiem, że dla dziecka pięć minut, to jak dla dorosłego godzina. Ale my naprawdę czekaliśmy na nasze zamówienie wieczność. Gdy w końcu dostaliśmy nasze jedzenie, szybko pożałowaliśmy tej decyzji. Do dzisiaj nie jadłem nic gorszego. Jak wróciliśmy do domu, to nawet pies nie chciał tego jeść. Taki zwykły, podwórkowy. Nie jakiś rasowy, wychuchany kanapowiec.

To dało mi do myślenia. Skoro jednak istnieje zła pizza, to może istnieje też zły seks. Co ja tam mogę o tym wiedzieć. Nigdy nie byłem z inną kobietą niż moja żona. Z nią zawsze było dobrze, dopóki było. Ale to nie znaczy, że komuś kiedyś z jakąś nie było źle.