Prywatność a przestępczość

Kiedyś czytałem wiele historii o tym jak to można by złapać wszystkich pedofilów, czy innych zbrodniarzy, ale głównie pedofilów, gdyby tylko policja miała dostęp do ich komputerów, czy też smartfonów. Zazwyczaj zaczynały się od jaskrawych opisów, które miały wstrząsnąć czytelnikiem. I to działało, przynajmniej na mnie. Dajcie im wszystko czego chcą, krzyczałem w duchu, moja prywatność jest nieistotna gdy chodzi o dobro dzieci. Dziś przeczytałem kolejny tekst tego typu. Tym razem jednak to nie redaktor używa krwistych argumentów, ale przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości.

Think about children

Ja jednak jestem już dzisiaj starszy, żeby nie powiedzieć mądrzejszy, i nie kupuje takich tekstów. Skoro policja potrzebuje dostać się do danych na urządzeniu przestępcy, to jak sobie radziła, gdy nie było komputerów. Jasne można powiedzieć, że dzisiaj globalizacja, wolność przemieszczania, natychmiastowa komunikacja w Internecie, itp. Wszystko to prawda. Ale zbyt często słyszy się, że ten czy ów przedstawiciel prawa nadużył swoich uprawnień i naruszył prywatność niewinnej osoby. Jeszcze bardziej drażniące jest, że jeszcze częściej jest to wykorzystywane do oskarżenia kogoś o nielegalne ściąganie filmów niż o poważną zbrodnię.

Gwałty, a tym bardziej gwałty na dzieciach, to dla mnie najgorsze przestępstwo. Gorsze nawet niż zabójstwa. Z jednej strony jestem za tym, żeby udzielić wszelkiej pomocy ludziom, którzy chcą powstrzymać tych zwyrodnialców. Z drugiej jednak wciąż widzę jak prawo, które ma temu służyć jest nadużywane, żeby przyskrzynić Kowalskiego za nielegalne mptrójki. Tudzież znaleźć tego jakże groźnego przestępce, który sobie robi jaja z prezydenta. Nie żebym pochwalał wyśmiewanie prezydenta, ale żeby zaraz do więzienia. Pokażcie mi jakieś dane, że to rzeczywiście działa na korzyść wykrywalności prawdziwych zbrodni, to się zamknę i przeproszę. Ale na dzisiaj jestem przeciw takiej szerokiej inwigilacji, która służy głównie wielkim korporacjom.

Co do samego szyfrowania. Ja nie szyfruję prawie żadnych danych na komputerze. Ale szyfruję moją komórkę. I to nie dlatego, że boję się policji. Nie mam nic do ukrycia, albo przynajmniej tak mi się zdaje. Boję się, że jak jakiś gnój rąbnie mi telefon, to będzie miał dostęp do moich danych i zdjęć moich dzieci.